Squirt, czyli wszystko o kobiecej ejakulacji

Felietony

Kobieca ejakulacja, kobiecy wytrysk, squirt. Mówimy o tym zjawisku fizjologicznym stosunkowo od niedawna, choć znane było już przed naszą erą, pisał o nim choćby Arystoteles. Czym właściwie jest? I dlaczego budzi skrajnie różne uczucia?

autor:
Paulina Klepacz

feministka, dziennikarka i pisarka. Redaktorka naczelna magazynu „G’rls ROOM”. Zainteresowana szczególnie tematyką kobiecej seksualności.

Kobiecy wytrysk potrafi zaskoczyć. Niespodziewane wydobycie się ejakulatu z cewki moczowej często wywołuje konsternację, obawę, że to mocz, zwłaszcza jeśli wcześniej nie słyszeliśmy o tym procesie fizjologicznym. Może oczywiście też jak najbardziej cieszyć czy wiązać się z niezwykle przyjemnymi doznaniami. Ale nie dla wszystkich – bo już na wstępie warto zaznaczyć, że podobnie jak z orgazmem – mamy różne odczucia i preferencje – więc i w przypadku squirtu mogą to takie być doznania, które wcale nam się nie podobają. Ale po kolei.

Czym jest ejakulacja u kobiet

Choć pierwsze informacje o kobiecym wytrysku sięgają roku 500 p.n.e., to w czasach nowożytnych zaczęto mówić na ten temat więcej dopiero w latach 80. i 90. dzięki książce Alice Kahn Ladas, Beverly Whipple i Johna D. Perrego „The G Spot and Other Recent Discoveries About Human Sexuality”, a także działalności Deborah Sundahl, która uczyła kobiety o tym, jak odkryć obszar G i ejakulować. Obszar czy też strefa G – po raz pierwszy opisana w latach 50. XX wieku przez niemieckiego lekarza Ernsta Gräfenberga – jest bowiem ściśle powiązana z kobiecym wytryskiem. Ten wypukły obszar na górnej ściance pochwy powiększa się w miarę stymulacji. To z kolei pobudza gruczoły Skenego zlokalizowane przy ujściu cewki moczowej do produkcji płynu zwanego kobiecym ejakulatem. W wyniku tego możemy odczuwać coś przypominającego parcie na mocz. I wtedy zwykle zaciskamy mięśnie, próbując nie dopuścić do popuszczenia moczu. Tym samym blokujemy wytrysk. Jeśli jednak się rozluźnimy, to jest szansa, że ejakulat tryśnie na zewnątrz. Może być go bardzo mało, a może być go tyle, że zmieściłby się w standardowej szklance.

Warto przy tym wiedzieć, że kobiecy wytrysk może nastąpić niezależnie od orgazmu, może mu towarzyszyć, ale nie musi. Jest to w zasadzie odruch bezwarunkowy, który zależy od odpowiednio długiej stymulacji konkretnego obszaru ciała. Niektóre osoby opisują, że po wytrysku odczuwają coś na kształt rozluźnienia od środka, ale generalnie trudno o jedną konkretną charakterystykę zjawiska.

To nie mocz

Kobiecy ejakulat był znany i czczony jako święty płyn w dawnych rdzennych kulturach Ameryki, Chin, Grecji, Indii i Japonii… Powstawały nawet specjalne naczynia, by go zbierać. A czym on właściwie jest? Na pewno nie moczem, choć wydobywa się poprzez cewkę moczową. Kilka lat temu w sieci wybuchła nawet akcja opatrzona hasztagiem #notpee (#toniemocz), która była reakcją na próby zawstydzania kobiet z powodu ich seksualności, sprowadzania ich wytrysku do oddawania moczu w trakcie stosunku, jakby same nie wiedziały, co z ich ciałem się dzieje i w końcu także reakcja na wprowadzenie w Wielkiej Brytanii prawa, które zakazywało pokazywania kobiecego wytrysku w produkcjach pornograficznych w przeciwieństwie do męskiej ejakulacji, a więc utrwalało podwójne seksstandardy.

Wspomniane gruczoły Skenego (dokładnie gruczoły przedsionkowe mniejsze) wytwarzają wydzielinę, która składa się z antygenu PSA (występuje w męskiej prostacie, być może właśnie dlatego mówi się o kobiecym ejakulacie jako odpowiedniku tego męskiego, choć mają inne funkcje) czy kwaśnej fosfatazy sterczowej. Substancja jest przezroczysta lub biaława, nieco mętna i ma charakterystyczny zapach. Jeśli więc się jej bliżej przyjrzymy, to zauważymy różnicę między nią a moczem. Nagromadzenie się tej wydzieliny oraz wypełnienie krwią ciała gąbczastego wokół cewki moczowej powoduje odczucie podobne do parcia na pęcherz, podnosi się ciśnienie i płyn może zostać wypchnięty na zewnątrz.

Jak doprowadzić do kobiecego wytrysku

W zadzie większość kobiet może doświadczyć ejakulacji, jeśli chodzi o budowę anatomiczną. Jednak jak już było wspomniane – reakcja ciała może zostać zahamowana. Lęk przed oddaniem moczu, kontrolowanie, zaciskanie mięśni czy też presja, aby – znowu podobnie jak z orgazmem – trysnąć, oddalają nas od tego. Szczęśliwie nad squirtem można popracować, o ile chcemy go doświadczyć, bo wcale przecież nie musimy. Wszystko zależy od naszej decyzji, naszych potrzeb i preferencji. Więc nie jest to też test na doskonałą kochankę czy kochanka, aby doprowadzić kobietę do ejakulacji. To decyzja, że można spróbować, ale bez ciśnienia, ze świadomością, że po prostu może się nie udać i tyle.

Można powiedzieć, że wypadałoby się zatracić, odpuścić kontrolę, pozwolić ciału na mimowolne reakcje – choć często im bardziej staramy się odpuścić, tym trudniej nam to przychodzi. Pamiętajmy też, że wytrysk może pojawić się wraz z orgazmem, ale nie musi. Jeśli nie ustaniemy w stymulacji, to po wytrysku można dojść na szczyt, ale przecież nie trzeba. Samo tryśnięcie może być wystarczające i satysfakcjonujące. Jest ono zwłaszcza zauważalne, kiedy ejakulatu jest sporo. Czasami jednak płynu może być na tyle niewiele, że bywa trudno stwierdzić, czy wytrysk miał miejsce.

Squirt – tylko bez presji

Z kobiecą ejakulacją jest więc podobnie jak z kobiecym orgazmem – z jednej strony potrzeba trochę wprawy, znajomości swojego ciała, ale też gotowości na jego nieoczekiwane reakcje, zachowania nie do przewidzenia. Wypada tutaj połączyć ciało z głową, aby się udało osiągnąć to, czego pragniemy. I co jest zupełnie normalne, naturalne, wynika z naszej fizjologii. Jesteśmy ludźmi i podczas seksu nasze ciała zachowują się inaczej niż na co dzień – wydają charakterystyczne zapachy, dźwięki, wytwarzają płyny takie jak nawilżająca wydzielina czy właśnie ejakulat. Co więcej – to, że w naszych ciałach jest predyspozycja do tych procesów, nie oznacza, że muszą one wystąpić. Nasz seks, nasze ciało nie są gorsze, jeśli np. nie przeżywamy orgazmów, nie lubrykujemy dostatecznie czy nie mamy ejakulacji. Seks można urozmaicać różnorodnie i owszem, czasem warto próbować nowych rzeczy, popracować nad orgazmem czy squrtingiem, ale pamiętając, żeby nie robić tego za wszelką cenę. Może raczej nastawić się na taką możliwość i dać się ciału zaskoczyć, niekoniecznie próbując wymusić na nim, aby tu i teraz spełniło nasze wymagania. Także jeśli squirt na przykład czy jakiś rodzaj seksu, pieszczoty nie sprawiają nam przyjemności, to nie oznacza, że coś z nami jest nie tak, ale że takie, a nie inne są nasze preferencje i jest to jak najbardziej OK. Nie warto robić nic wbrew sobie, a dbać o to, aby było nam dobrze na naszych własnych zasadach.

Artykuły powiązane

Artykuły polecane dla Ciebie